,
Zaparowywanie okularówthe felendzers
Mam pytanie (nie wiem czy pasuje akurat do tego działu): jak radzić sobie w czasie obserwacji z zaparowanymi okularami? Przez ostatni tydzień wilgotność nocami była tak wysoka, że na okularach co chwila zbierała się warstwa pary. Czy można je na bieżąco przecierać np. ściereczką z mikrofibry? A jeśli nie to dlaczego :?:
Optyki najlepiej w ogóle nie tykać niczym, chyba, że to konieczne. Jeżeli masz takie gumowe kapturki na okularach to warto je rozwinąć, a na pewno pomoże, jeżeli między poszczególnymi "luknięciami" w okular przykryjesz go czymkolwiek, choćby kawałkiem tkaniny. Jeżeli zaparowuje w czasie patrzenia, to gorsza sprawa, znaczy że musisz starać się, aby oddech nie dochodził do okularu, czasem pomaga wydychanie powietrza z większą siłą. Można wycierać okulary szmatką zakupioną u optyka - okularnika za ok. 10 zł. Szmatkę tą można też prać. Gdyby tak zabronić dotykać optyki, to po dwóch miesiącach czekania na czyste niebo trza by się zwijać zaraz po rozstawieniu sprzętu, bo zawsze coś nie pasuje. Ostatnio zaparowywało mi w ciągu nocy płaskie lusterko, chyba z 10 razy czyściłem je taką właśnie szmatką i nic mu się nie stało. Inaczej musiałbym zwinąć móją 350-kę zaraz po rozstawieniu i pojechać do domu. Jeśli takie rady będziecie dawać to jest szansa, że amator niczego nie zobaczy i umrze ze starości. Nic nie jest wieczne, okulary też nie , ale mnie służą lata i stale je czyszczę. Dobrze jest tez "wychlodzic" okulary przed obserwacja. Można wycierać okulary szmatką zakupioną u optyka - okularnika za ok. 10 zł. Szmatkę tą można też prać. Gdyby tak zabronić dotykać optyki, to po dwóch miesiącach czekania na czyste niebo trza by się zwijać zaraz po rozstawieniu sprzętu, bo zawsze coś nie pasuje. Ostatnio zaparowywało mi w ciągu nocy płaskie lusterko, chyba z 10 razy czyściłem je taką właśnie szmatką i nic mu się nie stało. Inaczej musiałbym zwinąć móją 350-kę zaraz po rozstawieniu i pojechać do domu. Jeśli takie rady będziecie dawać to jest szansa, że amator niczego nie zobaczy i umrze ze starości. Nic nie jest wieczne, okulary też nie , ale mnie służą lata i stale je czyszczę. Oczywiście, że jak już coś zaparuje, to trzeba przetrzeć, ale chyba lepiej pilnować, żeby nie parowały i tego dotyczył mój post. Ja bardzo szybko macham ręką w pobliżu okularu wtedy wilgoć jak zaczarowana wysycha 8) Z mojego krótkiego doświadczenia w obserwacjach przez teleskop moge powiedzieć, że kilka razy obserwowalem podczas bardzo wilgotnej nocy i rura byla cała pokryta kroplami wody ale lustra i okulary nie byly zaparowane. Nie zdażyło mi się to jeszcze nawet pomimo dużej wilgotności. Jedyny problem to miałem z szukaczem bo on mi parował, obiektyw i okular także. Wtedy do osuszania używam miękkiej chusteczki higienicznej :) McArti napisał: Ja bardzo szybko macham ręką w pobliżu okularu wtedy wilgoć jak zaczarowana wysycha Już widze ten widoka McArtigo machającego przy teleskopie hihi :wink: :lol: Pozdrawiam. Maciek mam podobny problem z lornetką, jeżeli przyłożę bardzo blisko oczu tak że dotykam gumek to okularki zachodzą mgiełką, jeżeli odsunę to mgiełka po chwili znika. prawdopodobnie to różnica temperatur pomiędzy ciałem a lornetką. tak mi się wydaje... Ostatnio zaparowywało mi w ciągu nocy płaskie lusterko, chyba z 10 razy czyściłem je taką właśnie szmatką i nic mu się nie stało. :shock: Nie polecam, nie polecam... Jak radzić sobie z rosą na optyce? 1.) Skąd się bierze rosa? Rosa jest to para wodna, skraplająca się na każdym obiekcie chłodniejszym niż powietrze. Różnica temperatur przy której występuje zależy od wilgotności powietrza: przy wilgotności 100% rosa powstaje nawet na obiektach o tej samej temperaturze co powietrze. Jeśli temperatura obiektu jest mniejsza niż 0 stopni, zamiast rosy osadza się szron. 2.) No bez jaj - jak mój teleskop może być zimniejszy niż powietrze co go otacza? Ano może. Bo nie tylko wymienia ciepło z otoczeniem (wtedy byłby tylko tak zimny jak powietrze), oddaje też ciepło przez promieniowanie. Tak jak Słońce, które nas ogrzewa, tak samo nasz teleskop oddaje ciepło nocnemu niebu. Temperatura efektywna nocnego nieba jest zaledwie kilka stopni wyższa od absolutnego zera i nasz teleskop wypromieniowuje swoje ciepło do góry, w niezmierzone otchłanie Kosmosu.. 3.) Odrośnik Zatem co robi odrośnik? Chroni i zasłania optykę przed tak dużą powierzchnią nocnego nieba, jak to tylko możliwe. Dlatego odrośnik powinien być wystarczająco długi - co najmniej dwa razy tak długi, jak średnica obiektywu - i dobrze dopasowany. Niezłym materiałem na odrośnik (lub jako izolacja termiczna istniejącego odrośnika) jest gąbka ze starej karimaty - sztywna i dobrze izolująca. Możemy też, choćby dla większego komfortu obserwacji, wykorzystać drzewa. Mała leśna polana, czy choćby ściana lasu przy teleskopie, znacznie zmniejsza natężenie występowania rosy. 4.) Wachlowanie McArtiego Działa i to nieźle. Powoduje stałą wymianę powietrza opływającego optykę i utrzymuje (lub przynajmniej stara się utrzymywać) szkło w temperaturze otoczenia, bo stale napływające powietrzeogrzewa optykę do temperatury powietrza. Podobnie pomaga w walce z rosą lekki wiaterek. 5.) Ratunku! Nic nie pomaga! Aha. No to trzeba zastosować ogrzewanie. Starczy łańcuszek rezystorów o odpowiednio dobranej rezystancji owinięty wokół menisku czy obiektywu. Potrzebna jest tylko odrobina ciepła - tylko tyle, żeby nie tworzyła się rosa. Na początek można przyjąć, że na każdy centymetr obwodu potrzeba najwyżej 0,25 W; jeśli używa się jednocześnie odrośnika, a rosa nie jest straszna, starczy 0,07W na centymetr obwodu. Oczywiście całość trzeba zaizolować termicznie z zewnątrz - pomocna tu będzie, jak powyżej, stara karimata. 6.) A okulary? A okulary trzymać w kieszeni, żeby ciepło ciała lekko je ogrzało.. 7.) A może suszarką? Niii, to se ne da, pane Havranek.. Ciężko jest równomiernie ogrzać całe szkło (a nierównomierne nagrzanie może spowodować 'rozjechanie' się optyki), poza tym po kilku/nastu minutach rosa powróci. Natomiast warto rozłożyć parasol przeciwsłoneczny, zwłaszcza nad obserwatorem i atlasem nieba - wybitnie zmniejszy on powstawanie rosy na mapach i wyziębienie obserwatora (ważne zwłaszcza podczas tych chłodnych, listopadowych nocy z krystalicznie czystym powietrzem...) ;) 8.) Mam podobny problem z lornetką.. Podobny, ale to trochę co inszego. Obszar między gałkami ocznymi a lornetką musi być wentylowany - gumki okularów nie mogą idealnie przylegać do oczu, bo wilgoć będzie się zkraplać na szkle. Można zrobić dziurkaczem dziurki w gumkach (starczą małe otworki - 1-2mm średnicy), albo obłożyć brzegi gumek jakąś gąbką czy polarem - tak, żeby blokował światło z boków, a jednocześnie umożliwiał wymianę powietrza z otoczeniem. 9.) Kilka razy obserwowalem podczas bardzo wilgotnej nocy i rura byla cała pokryta kroplami wody ale lustra i okulary nie byly zaparowane.. Bo masz Newtona. Rura spełnia rolę niezłego odrośnika ;) 10.) To jak - czyścić tą optykę czy nie? Lepiej robić to jak najrzadziej. Tak jak obiektywy fotograficzne, tak i optykę astronomiczną czyści się tylko wtedy, gdy trzeba - nie częściej niż raz na kilka miesięcy. Próbując usunąć nieistniejący paproszek możemy zarysować warstwy przeciwodblaskowe i na zawsze obniżyć jakość optyczną sprzętu. A dość się już naoglądałem obiektywów czyszczonych magicznymi szmatkami (a nawet LensPenem), porysowanych do niemożliwości (a takie rysy najłatwiej zauważyć patrząc przez obiektyw/okular na silne, punktowe źródło światłą tuż poza polem widzenia), żeby nie dawać takich rad. Jest paproch - zdmuchujemy gumową gruszką. Zejdzie. Nie zszedł? Sterylnie czysty pędzelek z miękkiego włosia, używany TYLKO do tego. Tłusta plama? DELIKATNIE i NIE NACISKAJĄC czyścimy szmatką z mikrofazy - polecam ToraySee (żadne papiórki Hamy i inne świństwa) na mokro (zwilżamy szmatkę alkoholem izopropylowym, do dostania w aptece czy od znajomego lekarza) MAŁE powierzchnie (nie od razu cały obiektyw). Optyki nie wolno czyścić na sucho! Po usunięciu tłustych śladów dokliwie pierzemy na kwaśne jabłko winowajcę - kretyna. Luster nie czyścimy szmatką i płynami, chyba że bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za to, co możemy zrobić z bardzo delikatną warstewką aluminium (głośno chwaloną przez producentów 'specjalną warstwę ochronną' na lustrze też łatwo porysować). A Astrodziadek niech lepiej zapobiegnie rosie, a nie dziesięć razy jednej nocy diagonala wyciera, bo optyka to nie zakatarzona trąba i sama się jakby co nie uleczy... ;-) [ Add: Pon 26 Lip, 2004 ] ...cd takiego zaroszonego diagonala w łapkach ogrzać i za dziesięć minut rosa sama zniknie. Czary z mleka! :P Chciałbym widzieć Twoje mądrości w paktyce. Szkoda że nie byłeś ze mną podczas tych obserwacji bo pewnie musiałbyś zwinąć graty i pojechać do domu. Jak myślisz, że zabezpieczone lustro jest takie delikatne to się grubo mylisz. Naparowana i zabezpieczona warstwa aluminium schodzi całkowicie po godzinnym polerowaniu tlenkiem ceru na smole. Wiem bo figuryzowałem od nowa napylone już i źle zrobione lustra. Spróbuj zetrzeć samą szmatką aluminium z lustra to Ci ręka odpadnie zanim to zrobisz. Andrzeju :!: kto tu mówi o całkowitym starciu warstwy i aluminium pod spodem :shock: Wystarczy że zrobisz tą inwazyjną szmatką kilka rysek do samego aluminium a wilgoć i korozja zrobią resztę w ciagu następnych miesięcy obserwacyjnych, zresztą sam zobaczysz z czasem jak to wyglada w praktyce :salu: Lustro wtórne zawsze już przy pierwszych minimalnych objawach rosy suszę suszarką na niskim biegu przez wyciąg około minuty i jest po problemie na następna godzinkę obserwacji a okularki noszę w kieszeniach i wyciągam ciepłe tylko na czas obserwacji, to ogólnie znane praktyki obserwacyjne w naszym wilgotnym, przejściowym klimacie :lol: Chciałbym widzieć Twoje mądrości w paktyce. Niestety, do Paktyki daleko i bangla deszcz... :twisted: Motto: Lepszy suchy decymetr Achromata rurki Niż 35(cm) z rysami I diagonal w chmurki Ja polecam metodę nurków którzy aby maska nie zaparowała to przed założeniem jej plują na nią, rozcierają to (te - zależy co wyleci) i opłukują w wodzie. :lol: > Ja polecam metodę nurków [...] Dzięki tej metodzie nawet nawet w szukaczu Uniwersała możesz zobaczyć Kwintet Stefana - starczy popatrzeć na Plejady :mrgreen: Widzę, że temat który rzuciłem jest dosyć gorący :) , dzięki za opinie. Wydaje mi się, że najpraktyczniejsze rozwiązanie (choć jak czytam powyżej, niektórzy go nie polecają) to: - okulary trzymać w kieszeniach - na okulary nie chuchać - jak zaparują to przetrzeć szmatką. Może jeszcze ktoś wypowie się, jakie konkretnie negatywne skutki może dać takie przecieranie okularów :?: przy czyszczeniu/przecieraniu okularów oraz obiektywów szmatką powstają rysy, co później wkurza człowieka, że ma zjechany sprzęt. Może jeszcze ktoś wypowie się, jakie konkretnie negatywne skutki może dać takie przecieranie okularów :?: No nie.. jeżeli chodzi o wycieranie okularów to nie jest to tak groźne jak w przypadku powierzchni z napylonym aluminium. Oczywiście zawsze trzeba spojrzeć, czy nie ma "paprochów" typu: kwarc, opiłki metali itp. Sposób dokładnie opisał Watteau - podziwiam zaangażowanie. :salu: Jeszcze jedna uwaga. Ja czyszcząc soczewki okularowe - czasem - rozkładam okular na części, szczególnie jeśli są to proste okulary Ploosl-a, oraz nie ma problemów konstrukcyjnych. Wtedy można zrobic to dokładnie. Watteau czy jak Ci tam, naprawdę pozjadałeś już wszystkie mądrości a masz dopiero 27 lat. Ciekawe co będzie później. Jak na razie po prostu nie dostajesz wypłaty na czas, jak wynika z Twojego rozpaczliwego postu. Cóż, skoro Astroforum tak mnie nie chce to nie będę się narzucał. Myślałem że dobra rada się przyda - nie to nie.. Najpierw Marcin L, teraz Astrodziadek - widzę że nie warto się starać, dawać porad, recenzować sprzętu. Szkoda :| Nie o to chodzi, trzeba mieć też trochę pokory i nie krytykować zaraz wszystkiego co inni napiszą, szczególnie jeśli nie sprawdzi się czegoś w praktyce. Jeśli ja coś napiszę to robię tak latami, a nie tylko rozprawiam teoretycznie. Każdemu mogę wytrzeć lusterko wtórne i założę się, że nie narobię rys. Często jest taka pogoda, że dosłownie leje się po sprzęcie. Wtedu dmuchanie, machanie i ogrzewanie w kieszeniach można włożyć między bajki. Jeśli nie chcesz zwijać się nic nie zobaczywszy po dwóch miesiącach czekania na pogodę to niestety trzeba zastosować bardziej drakońskie metody. Poczytaj sobie post w dziale obserwacje, który napisał posiadacz Tała. Wiadomo też, że nie można tego robić byle szmatą z piaskiem tylko trzeba dbać o to. Wierszyk o decymetrach nijak nie ma się do obserwacji. Radziłbym Ci nie stawać w szranki podczas obserwacji DS z małym refraktorkiem przeciw newtonowi 350 mm, nawet z rysami. Ja polecam metodę nurków... :lol: Tradycyjna metoda wojsk chemicznych - posmarować szkła (jak w masce przeciwgazowej) specjalną tłustą "szminką". Wtedy szkła nie zaparowują. Nic nie widać z powodu tej tłustej szminki :) Metoda unowocześniona - zamiast szminki - "foliowe wkładki przeciwzaparowujące". Na lustra po jednej folijce - na okular - dwie (po jednej z wierzchu i w środku) :Cheers: Cóż, skoro Astroforum tak mnie nie chce to nie będę się narzucał. Myślałem że dobra rada się przyda - nie to nie.. Najpierw Marcin L, teraz Astrodziadek - widzę że nie warto się starać, dawać porad, recenzować sprzętu. Szkoda :| Watteau, wyluzuj, Astrodziadkek pewnie sie nudzi, strasznie dziwnie zareagowal w kazdym razie i niezrozumiale (chyba ze macie jakies osobiste zaleglosci, ale to nie moja sprawa). Na pewno zdecydowana wiekszosc ludzi na tym Forum bardzo wysoko ocenia Twoje posty. PS Co tu sie wogole dzieje do cholery, nie mozna juz nic napisac, zeby nie wylewali czlowiekowi szajsu na glowe??? :shock: " A Astrodziadek niech lepiej zapobiegnie rosie, a nie dziesięć razy jednej nocy diagonala wyciera, bo optyka to nie zakatarzona trąba i sama się jakby co nie uleczy " O nic nie chodzi, ja nie staram się robić jaj z kolegów tylko daję praktyczne rady dla sytuacji krańcowych (patrz post kolegi z Tałem w dziale obserwacje). Niestety jest dużo takich sytuacji i niekiedy trzeba zastosować drakońskie metody, wcale jednak nie muszące kończyć się zdewastowaniem sprzętu. Gdybym nawet musiał po sezonie dać napylić od nowa to lusterko to nie taka to znowu straszna kasa. Wyjazd z dużym sprzętem 50 - 100 km w teren, rozłożenie go, nic nie zobaczenie i powrót do do domu to jest średnia przyjemność. Nikt nie musi tak robić, ale może. Nie przesadzajmy też z warstwami na obiektywach. Nie są one znowu takie delikatne. Jeśli osuszy się obiektyw ligniną i następnie wyczyści szmatką do tego przeznaczoną to nic złego się nie stanie. Można dodatkowo mieć przy sobie pojemnik ze sprężonym powietrzem do przedmuchiwania optyki. Ja mam lornetke 25x70 i od pięciu lat tak robię, w tym roku dwa razy, kiedy ciekło po niej podczas obserwacji. Zamiast zwinąć się do domu niepocieszony, zaliczyłem kilkadziesiąt DS podczas każdej nocy. Jak dotąd na lornetce nie ma żadnych rys, a nawet gdyby było kilka delikatnych to jeszcze świat się nie zawali. Lepiej używać sprzęt niż trzymać go w idealnym stanie w szafie i następnie sprzedać go za ćwierć ceny, bo się nie nadaje ..... PS Co tu sie wogole dzieje do cholery, nie mozna juz nic napisac, zeby nie wylewali czlowiekowi szajsu na glowe??? :shock: W ogóle jakoś nerwowo w tym kraju ostatnio. Co do AstroForum to znam działy bardziej "wybuchowe". :lol: Pocieszam się tym, że NA PEWNO nikt z nas nie ma złych intencji, a spory.. no cóż ludzka rzecz. :) no niewiem jak wy ale ja bym sobie rys na czym ja naczym ale na okularze to nie podarował 8) każdy paproch na okularze leżący na źrenicy wyjścowej robi taką łezkę nieostrości, że szok a co by robiła rysa? Czasem trzeba zrobic wieksze czyszczenie sprzetu, jednak przecieranie szkla za kazdym razem gdy zaparuje to stanowcza przesada. Zdecydowanie lepiej zrobic tanim kosztem prosty dewcap i po sprawie - nic nie paruje i nie cieknie. Przy okazji - zastanawiam sie jak to jest: gdy zbyt ostro potraktuje sie optyke, zostaja rysy, wiem to z autopsji, natomiast okulary (bryle) wycieram od lat w byle co (najczesciej w podkoszulek) i nic sie nie dzieje. Jakies pancerne szklo, czy jak? Grzałeczka na okular, tak samo jak dookoła obiektywu i/lub korektora. I na szukaczu - od przodu i od tylu. Można równiez podgrzewać lusterko wtorne w Newtonach - paruje szczegolnie w otwartych konstrukcjach, ale trzeba je podgrzewac bardzo rownomiernie (widzialem konstrukcje grzejace po obwodzie, nie potrafie jednak powiedziec czy i na ile moze to pogarszac jakosc obrazu). Opis, schemat i propozycje wykonania juz dawno wrzucilem do swojego dzialu projekty: http://www.newastrop...at/dewheat.html Od momentu zbudowania odrosnika ani razu nie mialem sladu wilgoci na obiektywie, nawet kiedy rura ociekała wodą lub obrastała szronem (-15C). Optyke teleskopowa nalezy rzeczywiscie podgrzewac bardzo ostroznie bo przestanie byc "diffraction limited". Z lornetka mozna poczynac sobie smielej bo obrazy dyfrakcyjne nie sa. Moj kolega podgrzewa sobie podobnym odrosnikiem cala lornetke do okolo 25C, dziki czemu jest przyjmena w dotyku a na mrozie nie przymarza do rak czy twarzy :-) Polecam. Pozdrawiam, Pawel Lancucki Wszystko zależy z czym do czego się podchodzi. Napewno ogrzewanie obiektywu jest bardzo dobrym rozwiązaniem, szczególnie takiego obiektywu jak ma kolega Paweł (PTL), częste podchodzenie ze szmatką do takiego sprzętu może odrzucać w przeciwieństwie do lornetki za 500 zł i lusterka za 200. Jeszcze bardziej jest to potrzebne przy astrofotografii. Trudniej natomiast jest to używać podczas wizualnych łowów DS, ale nie jest to niemożliwe. Może kolega Paweł dysponuje pomysłem czy wręcz gotowym rozwiązaniem ogrzewania pająka w reflektorze newtona ? Wydaje mi się, że taki wydzielający ciepło metalowy pająk chroniłby skutecznie lusterko, a być może cały teleskop przed zaparowaniem ? Zaparowywanie lustra głównego w newtonie też ma niekiedy miejsce. Pewnie moc takowego grzejnika powinna być dość spora. Nie jestem elektrykiem więc trudno jest mi ocenić możliwość wykonania takiego urządzenia. Ponadto musi wystarczyć moc zgromadzona w akumulatorze samochodowym na wielogodzinne obserwacje i powrót do domu. pozdrawiam, astrodziadek Nie o to chodzi, trzeba mieć też trochę pokory i nie krytykować zaraz wszystkiego co inni napiszą, szczególnie jeśli nie sprawdzi się czegoś w praktyce. Andrzeju - właśnie o to mi chodzi - rugasz mnie nie mając najmniejszego pojęcia o tym, jakie ja mam doświadczenie i co robię (pomijam Twoje, delikatnie ujmując, niegrzeczne, osobiste komentarze. BTW: firma w której pracuję prawdopodobnie mi nie wypłaci pensji - ale Tobie widzę bardzo przyjemnie się ze mnie wyśmiewa - masz pewnie emeryturę i stały dochód, którego nikt Ci nie zabierze i nie będziesz się zastanawiać jak wyżywić siebie i studiującą żonę..) No, ale dość, przejdźmy do rzeczy (pomijam mniej istotne): 1.) Ukończyłem studia w zakresie fizyki, specjalność fizyka z astronomią i fizyka matematyczna 2.) Od kliku lat zajmuję się naprawą obiektywów fotograficznych (i to nie tych plastikowych gówienek, ale Dagorów, Protarów, Symmarów..), oprawianiem ich w nowe migawki i serwisem migawek Compur i Prontor. Nieraz zdarzyło mi się sklejać rozklejone elementy optyczne, centrować je przy użyciu ławy optycznej, korzystam też ze zrobionego własnoręcznie kolimatora. 3.) Mimo młodego wieku jestem już przez ponad dziesięć lat aktywnym członkiem-obserwatorem B.A.A. i byłem przez kilka lat obserwatorem A.A.V.S.O. Nie sądzisz, że daje mi to bodaj maleńkie prawo do wyrażenia nieco innych poglądów niż Twoje (mimo młodego wieku)? Wierszyk o decymetrach nijak nie ma się do obserwacji. Radziłbym Ci nie stawać w szranki podczas obserwacji DS z małym refraktorkiem przeciw newtonowi 350 mm, nawet z rysami. Przy pomocy starego Pronto obserwowałem ponad połowę obiektów Herschel 400, dostrzegłem 3c273. Nowym nabytkiem - 10cm "refraktorkiem" już po paru dniach z Chochołowa obserwowalem NGC 6741 (śliczne maleństwo), NGC 6751,NGC 6781 i NGC 6803 w Orle i rozdzieliłem M15 na pojedyncze gwiazdki. Następnego dnia dodałem do kolekcji jeszcze NGC 6804. Prawie tyle, ile widział Ron Bee w swoim TV 102: http://www.cloudynig.../DSO-Plate.html Ciekaw jestem ile spośród tych planetarnych Orłowych mgławic widziałeś w swoim 35-centymetrowym cudzie? ;) Do Radka Grochowskiego. Ja używam zwykle okularów z warstwami i też latami wycieram je w podkoszulek, miękki papier toaletowy, ligninę i w przeznaczoną do tego szmatkę jak jest pod ręką i nic się nie dzieje złego. Warstwy są takie same jak na sprzęcie optycznym. Najlepszy dowód, że nie jest to wszystko znowu takie słabe. astrodziadek [ Add: Wto 27 Lip, 2004 ] Pewnie dalsza korespondencja w tym tonie jest tutaj bez sensu i powinna trafić na śmietnik. Chcę jedynie sprostować, że nie jestem Andrzejem (jak ochrzcił mnie Janusz Płeszka) i nie chciałem wcale się naśmiewać. Jednak Twoje niektóre posty sprawiają wrażenie osobistego wypłakiwania się na forum sprzętowym. Bądź mężczyzną. Skoro już nam opowiedziałeś jakie pokończyłeś kierunki to może powiesz też czy dobrze się uczyłeś ? Miałeś same piątki ? astrodziadek [ Add: Wto 27 Lip, 2004 ] Oczywiście dla Radka Grochowskiego przeznaczony jest tylko ustęp o okularach. Tak jakoś się wkleiło Widzę że niepotrzebnie się wysilałem na odpowiedź. Przepraszam wszystkich których uraziłem swoimi postami. Nie gniewaj się Watteau. Jeśli Cię uraziłem (pewnie tak jest) to przepraszam. Nie będziemy sobie chyba dalej dogryzać, bo to nie ma sensu. astrodziadek Apropo Watteau gdzie obserwowałeś w Chochołowie? Ja dość często parkuję na parkingu przy wlocie do doliny Chochołowskiej ,niebo jest tam cudne ,momentami zasięg jest porównywalny z Bieszczadami ( ale zachód to straszna łuna i praktycznie zero obserwacji). Jedynym mankamentem tego miejsca wg mnie jest szybko pojawiająca się rosa ( jak w tytule :mrgreen: ) z uwagi na fakt że jest to dolina i obok znajduje się przepływający potok. Ale tak blisko Zakopanego lepszego nieba nie uświadczysz. :D A okulary najlepiej trzymać w kieszeni , przypadkowo nie zgubimy no i nie zaparują . > Apropo Watteau gdzie obserwowałeś w Chochołowie? Moja ciotka sprzedała kiedyś starą chałupę babie z Chochołowa - to pierwsza na lewo jak się wjeżdża w Dolinę Chochołowską, taki w sumie barak - ale na lato starczy, a i jest się gdzie zatrzymać. Rosa straszliwa, tak jak piszesz, ale niebo ładne. Ech, chciałbym kiedy zobaczyć jak ciemno jest ze Skalnatego Plesa - kiedy Becvar robił Atlas Coeli, ponoć wszystkie gwiazdy w nim (7,5 mag?) były widoczne gołym okiem stamtąd ;-) Watteau powiedziłeś, że mam rację to ja jestem ZA :mrgreen: :wink: nie przejmuj się Astrodziadek jest chyba przewrażliwiony, jak zrobi sie pogada to pewnie jemu jak i wszystkim przejdzie. Ech, chciałbym kiedy zobaczyć jak ciemno jest ze Skalnatego Plesa - kiedy Becvar robił Atlas Coeli, ponoć wszystkie gwiazdy w nim (7,5 mag?) były widoczne gołym okiem stamtąd ;-) Becvar robił Atlas Coeli daaawno temu, teraz - o ile mi wiadomo - niebo nad Skalnatym bardzo się popsuło :Cry: Ktoś pytał o podgrzewanie pająka w newtonach. Nie jestem praktykiem w tej mierze, ale gotowe rozwiązania na pewno znajdziecie przeglądając strony ATM w amerykańskim necie. Parę razy trafiłem na takie rzeczy, bodajże pod hasłem dew heater lub diagonal heater. Zdaje się, ze to dość popularne urządzenie, ze względu na masowe użytkowanie reflektorów z ażurowym tubusem, gdzie lusterko wtórne nie jest niczym chronione przed rosą. O ile pamiętam, stosuje się drabinkę rezystorów przyklejonych bezpośrednio do uchwytu lusterka czy nawet do niego. Moc musi być niewielka, rzędu kilku watów, nie więcej, by nie wywoływać prądów powietrza dookoła. Pozdrawiam -Jarosław Tak wystarcza linka z rezystorow przyklejona (od spodu :-)) do lusterka. Moc kilka W, na pewno nie rozladuje akumulatora. Pamietaj - element ktory chcesz zabezpieczyc przed rosa nie musi byc cieply, wystarczy ze jego temperatura jest powyzej punktu rosy otaczajacego powietrza. Poniewaz z kolei temperatura powierdza z reguly nie spada bardzo ponizej punktu rosy (bo wtedy woda sie skrapla i oddaje cieplo), to sa pojedyncze stopnie C. Z moim podgrzewaczem kladac reke na tubusie nie czuje ciepla, a mimo to tubus w miejscu mocowania grzalki jest suchy. Sterownik do ktorego schematu dalem link ma te duza zalete ze ma bardzo wysoka sprawnosc ze wzgledu na zastosowanie PWM i odpowiednio dobranych elementow, pobiera prawie dokladnie tyle ile oddaje do grzalki. U mnie pobor mocy << 0,5A. Pozdrawiam, Pawel Mam Newtona, więc zaparowanie samego teleskopu mi raczej nie grozi, ale ostatnio mam spory problem z osadzaniem się pary na soczewkach mojego szukacza 6x30. Nie za bardzo mam pomysł, jak rozwiązać ten problem, a nie chce mi się bawić w doklejanie grzałek (jestem ogólnie dosyć kiepski jeśli chodzi o majsterowanie...). Czy ktoś może cos poradzić? Na krótką metę obiektyw szukacza od rosy poratuje dłuższy odrośnik ale wcześniej czy później staniesz przed problemem zrobienia ogrzewaczy odraszających i nie ma sie co ociągać tylko zabierać za robotę :salu: Ja krótko: macham łapą nad okularem jak McArti i jest to dobra i bezpieczna metoda. A jak już mocno zaparuje to wymieniam sobie na inny a zaparowany odstawiam do ogrzania. A jeśli by użyć zamiast tego machania ręką, małego wentylatorka na baterie ? Dałoby to ten sam skutek ? :salu: :salu: Ano dałoby, ale: - Baterie żre, to już lepiej ogrzewacz z rezystorków - Jak będzie duża wilgotność to i tak nie pomoże - Wibracje A jeśli by użyć zamiast tego machania ręką, małego wentylatorka na baterie ? Dałoby to ten sam skutek ? :salu: :salu: Jezeli juz montowac wentylatorek, to lepiej nim dmuchac na lustro, zeby szybciej wystyglo :rabbit: Prawda jest taka, że jak solidnie zaparuje, to nic nie pomoże, tylko trzeba innego okularu użyć. No, tak! Ale Mi chodziło o jakieś całkiem proste amatorkie metody. Mam taki mały wiatraczek zabawkę, który chodzi na 1 paluszku 1,5V. Kręci się nieźle i używał bym go tylko do wysuszenia zaparowania i trzymał go w ręku. No a co do tych grzałek, to bym chciał też jakoś prościej. Dałoby się zrobić jakąś grzałkę rezystorową bez elektroniki ? Tylko rezystory, kable i zasilanie. W dodatku pomysł jednego z kolegów wymaga użycia akumulatora samochodowego, co przekreśla trochę szanse dla tych bez auta. Mnie wystarczyłby system awaryjnego ogrzewania, który uruchamiany by był dopiero gdy już zaparuje szkło i grzejemy do skutku po czym wyłączamy. Czy istnieje jakieś rozwiązanie dla 1,5V - 4,5V baterii. Np. rezystorki małej mocy podłączyć pod wyższy prąd niż są one przeznaczone. Wtedy się nagrzeją. Tak ? Sorry nie znam się za wiele na elektronice, ale chciałbym mieć takie bardzo proste rozwiązanie. Pomóżcie. :( :Arrow: :| :Arrow: :wink: :Arrow: :idea: Ale prawo Ohma zapewne znasz jeszcze z podstawówki R=U/I i wiesz jaka moc się wydzieli na rezystorze przy danym napięciu, elektronika nie jest tu potrzebna, dobierz taką rezystancję aby przy stosowanym napięciu zasilania wydzielać około 0,25W mocy na okular 1,25" i około 0,5W na okular 2" i masz po problemie z rosą na dłuuuuuugie lata :salu: Ps. Prościej w rozwiązaniu z prądem się już zapewne nie da tego zrobić :salu: Chcę przeprosić kolegów, ale dalej nic nie kapuję. Niestety z fizy byłem słaby w szkole. Jestem ekonomistą z wykształcenia. Szukałem jakichś książek, ale nie bardzo kapuję. Wiem tyle że opór to stosunek napięcia do nateżenia. Ale jak tu wyliczyć moc ? Widzę że sporo kolegów zna się na tym, więc prosiłbym o dokładne wytłumaczenie. Tak po chłopsku. :shock: Ja tam nie miałem nigdy z tym problemów, okularki trzymam w czystej kieszeni i ogrzewam je co jakiś czas w dłoni i nie mają prawa zaparować. Co do lusterka kątowego to przytknięcie cieplej dłoni do kantu na 5min co jakiś czas zależnie od temp załatwia sprawę ,dziłało nawet w Heńkowym MT-800 który ma osłonięte to lusterko w oprawie, no chyba że ktoś ma dłonie zimniejsze niź otoczenie :mrgreen: Chcę przeprosić kolegów, ale dalej nic nie kapuję. Niestety z fizy byłem słaby w szkole. Jestem ekonomistą z wykształcenia. Szukałem jakichś książek, ale nie bardzo kapuję. Wiem tyle że opór to stosunek napięcia do nateżenia. Ale jak tu wyliczyć moc ? Widzę że sporo kolegów zna się na tym, więc prosiłbym o dokładne wytłumaczenie. Tak po chłopsku. :shock: www.sp15kielce.dt.pl/fiz-ladunekel.htm :) Już rozumiem. Kolega Mi to wytłumaczył. Potrzebny jest jeszcze wzór na Moc: P = I * U Faktycznie teraz to jest proste, ale moje książki są jakieś nie do ludzi. Fajno, już sobie policzyłem wszystko co potrzeba. Teraz tylko lutownica w ruch. :salu: Elektroniki półprzewodnikowej nie musisz znać ale elektrotechnike trochę i bez tego sie nie obejdzie, użyj prawa Ohma R=U/I i policz jaką moc (P= U x I), wydzielisz na rezystorze o danym R i przy zadanym napięciu zasilania. Na okular 1,25" wystarczy moc około 1/4W a na 2" spokojnie wysytarczy 1/2W i masz po sprawie na długie lata obbserwacji :salu: 8) Ps. Może ktoś z kolegów odrobi lekcję z fizyki za kolegę jak ten poda napięcie źródła zasilania które chce zastosować ??? Panie Januszu już wszystko wiem i potrafię policzyć. Chcę zrobić to na zasilanie 1,5 V. Obliczyłem że rezystor 100 Ohm wydzieli ok. 0,023 W. Zatem grzałkę muszę zrobić z ok. 11 oporników tworzących opaskę na okular 1,25" czy może lepiej na wyciąg. Wszystko fajno, ale nikt tu jeszcze chyba nie napisał ile mocy trzeba wydzielić na lusterko wtórne (42 mm małej osi i 8 mm grube) aby nie parowało. W Newtonie najczęściej ono pierwsze obcieka rosą. Na takie lustrko potrzeba najwyżej 0,5 do 0,7W ale działające ciągle od pierwszego śladu rosy na tubusie :salu: Chce sobie ocieplić obiektywy do astro foto i lunety prowadzącej jakims prostym sposobem. Rezystory narazie odpadają. Na początek coś prostego. Co myślicie o piance pod panele 3mm ? Chyba powinna dużo pomóc przed szybkim wychłodzeniem do temp. skraplania (rosy). Myślałem tez nad dołożeniem po miedzy dwie warstwy pianki, foli NRC lub foli aluminiowej. Aluminium w takiej postaci ponoć pieknie izoluje. Czy jednak podniesie wyraźnie skuteczność pianki ? Jak narazie obiektywy rosiły dość szybko bo między 1-1,5 godz. co pozwalało na niewiele expozycji - dużo czasu marnuje się na precyzyjne kadrowanie expozycji. Teraz chciałbym wydłużyć czas do zaroszenia ze 2 razy przynajmniej. Ja mam tez swoj sposobik na to :) oprocz tego ze uwazam na to by uddech nie trafial w okular ..to gdy juz zaparuje wyciagam go z wyciagu i wkladam go na puleczke i z 2 - 3 min czekam z teleskopem tak jakby sie chlodzil ..i potem spokojnie sobie wkladam i jest wporzadku :) |
WÄ
tki
|